Polska, jako członek Unii Europejskiej, jest zobligowana do przeprowadzenia transformacji energetycznej, czyli de facto odejścia od instalacji spalających węgiel kamienny i brunatny. Komisja Europejska chce, aby nastąpiło to do roku 2050, jednak trudno jest przypuszczać, aby ten termin był realny – przynajmniej w odniesieniu do naszego kraju. Długa, żmudna i bolesna transformacja energetyczna w Polsce nie jest tylko kwestią decyzji politycznych, ale też specyfiki naszego przemysłu. Jakie są kluczowe powody, dla których proces przejścia na „zieloną” stronę energii zajmie w naszym kraju jeszcze wiele lat?
Węgiel od wielu lat jest podstawowym nośnikiem energii w naszym kraju. Polska ma jedne z największych zasobów tego cennego surowca w Europie. Jasne, węgiel jest na cenzurowanym, ale gdy odrzucimy demagogię i medialne rozhisteryzowanie wokół tego tematu, to dojdziemy do wniosku, że raptowna rezygnacja z węgla nie jest w polskim interesie.
Nie zapominajmy, że węgiel nie jest tylko surowcem energetycznym. Jego wydobycie daje zatrudnienie dziesiątkom tysięcy ludzi, a same pokłady węgla gwarantują naszemu krajowi bezpieczeństwo energetyczne na wiele lat. To trochę tak, jakby wspólnota mieszkaniowa zmuszała jednego z sąsiadów do wymiany leciwego, ale wciąż sprawnego samochodu, bo nie pasuje on do wystroju podwórka. Nie ma się co dziwić, że zarówno branża energetyczna, jak i kolejne rządy bardzo niechętnie podchodzą do tematu transformacji energetycznej.
I to się jeszcze długo nie zmieni. Nie jesteśmy w tak komfortowej sytuacji, jak chociażby kraje południa Europy czy państwa północne, w których udział instalacji OZE jest na tyle duży, że mogą one z większym spokojem myśleć o całkowitej rezygnacji z węgla.
Spójrzmy natomiast na największych orędowników zielonej transformacji, czyli Niemców. Nasi sąsiedzi… otwierają nowe kopalnie i elektrociepłownie zasilane węglem, bo nawet oni, przy bardzo mocnej gospodarce, nie mogą sobie pozwolić na kategoryczne odrzucenie tego paliwa.
Można mieć różne zdanie na temat energetyki jądrowej, ale trzeba przyznać, że kraje, które z niej korzystają, są w o wiele bardziej komfortowym położeniu. Dysponują solidnym zabezpieczeniem, które w połączeniu z instalacjami OZE zapewni im bezpieczeństwo energetyczne. Polska takiej elektrowni nie ma i długo mieć nie będzie, dlatego na ten moment nie ma możliwości zabezpieczenia potrzeb energetycznych naszego kraju tylko w oparciu o OZE czy turbiny gazowe.
Zapoznaj się z ofertą świadczoną przez członków naszej grupy biznesowej, ponad 20 różnych firm i branż.